Strona:Stanisław Grochowiak - Ballada rycerska.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Peer ma kaszel...
Peer ma katar...
Nie, żałosna, Peer ma żagle.
Wtyka żagle niebu w gardło,
Nad kompasem się zapija.

Wczoraj bawił w lupanarze,
Policjanci go wywlekli,
Bili go,
Kopali go,
Potem płynął przez rynsztoki.

Spotkał szczura i dziewczynkę
Z małym chabrem zapotniałym,
Poprosiła go na noc,
Łóżko chabrem zaścieliła.

Nie, żałosna, Peer się wścieka,
Bije majtków swych po gębach,
Wielki colt mu w łapach dymi,
Czarny kopeć do księżyca.

Potem karty kładzie na stół,
Jakby noże sypał na blat,
Nie wychodzą mu pasjanse...
Nie wychodzą mu pasjanse?