Strona:Stanisław Czycz - Ajol.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Tak, odbyło się według, może by jednak naostrzyć tę siekierę, nie, lepsza tępa, wtorek, noc,
noc, boli mnie trochę ramię i, co się pcha w myślenie czy widzenie, godzina trzecia lub czwarta, pcha się jeszcze ale
a głos mi się trochę załamał, i na pewno zdupowaciała mi ta tak starannie przygotowana maska, poza tym jednak, i poza tymi drzewami,
zginane nie wichurą lecz siekierą, czwartek czy piątek świt, poza tym odbyło się, odpisuję ze ściany zanotowane może przedwczoraj, odbyło się według przewidywań i planu i ona nim się odwróciła podniosła ręce do oczu czy czoła czy w ogóle do twarzy i zrobiło mi się powiedziałbym promiennie było też i to przewidziane


Ale nie przeze mnie. Jak nie mój był cały plan; nic; jak cała ta zimowa, tak, jasno mi teraz już o wiele dalej w tył, tam gdzie zaczynałem się orientować, więc trzeba go oślepić i niech zapomni i przyznaję udało się ślepy i nic nie pamiętający już w tych śniegach nie mówiąc o topnieniu i zieleniach, lecz teraz: Hej służba! Bracia, do korda! Zdrada panowie!
nie, nie jest zaciszniej w struganiu wariata, kto mówił że ten rodzaj wygłupiania się, otóż i mądrość jakąś wiedzę chciałem mieć od zwyczajnych durniów, noc, godzina nie wiem,
bo bardziej durnie niż kłamcy, lecz mówiłem biedacy