Strona:Stanisław Czycz - Ajol.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

muj się to już nie na długo, dzień dobry ale nie ze mną się wam bawić dzieci... i zdrowie... na całe życie... przeprowadzę cię... do snu... wszystko skłonione... zdarzyło mi się dzisiaj coś ale się nie śmiej opowiem ci... jak szedłem w gorączkowym... i drzewa... wszystko skłonione... przeprowadzę cię ostrożnie przez ten czerwony las jeszcze przez te ogrody a gdybyś się skłaniał lub odwracał przytrzymam cię mocno lub jak będę mógł i twarzą naprzeciw i nie śmiej się tu nie ze mną się bawić tam się nie wtstrzymasz przeprowadzę przez to czerwone morze jeszcze te ogrody i tam słonko raniutko się nie wstrzymasz zobaczysz i wolałbyś już z nich nie wyjść nie wstrzymasz się od śmiechu i przeprowadzę cię gdy jeszcze będzie trzeba nie wstrzymasz się tam ostrożnie i mocno cię aż do... białego... zobaczysz tam... słonko... do kości... się nie wstrzymasz... na całe( ( życie( ( przeprowadzę cię( ( ( ( ( ( gdy jeszcze będ(z(i(e ( ( ( n(o( ( ( ( no( ( ( ( ( nie ze mną się wam ba(w(i( ( ( ( (