Strona:Stanisław Czycz - Ajol.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mu. Dopóki absolutnie nie mogłam wstać nie odczuwałam tak mocno zamknięcia, tej konieczności współżycia z ludźmi tymi obok i tymi potrzebnymi mi. Teraz jestem na sali wielkiej jak „Piekło w mieście” (chyba tak się ten film nazywa), ryk płacz bijatyki — dosłownie — z wyrywaniem sobie włosów i oraniem twarzy. Dość mam kobiet dość widoku kobiet tak z bliska i głosu i problemów, część z tych tutaj cierpi na zaburzenia hormonalne — wąsy bas bary lub niedorozwój że na przykład prawie trzydziestoletnie kobiety wielkości dziewięciolatków, cała ta menażeria spotyka się w tej „mojej” dużej sali grając w karty chrypiąc bez przerwy coś żując cmokając.
Jeszcze dwa dni. Noce są spokojniejsze i mogę czytać, dość powoli, nie piszę nic. Za jakiś tydzień chyba wyjeżdżam do Zawoi z mamą, wracając pewnie pod koniec maja za trzy dni zatrzymam się w K—.

W—, 23 VI 61.

No trudno i prawda że nie określiłam ściśle ale myślałam że gdy będziesz chciał czy mógł się ze mną spotkać to napiszesz i ustalimy. Po powrocie z Zawoi nigdzie nie wyjeżdżałam, pracowałam dorywczo w tartaku poza miastem przy inwentaryzacji, i nie wyjeżdżam i po tej miesięcznej przerwie (choć nie wiem czy to miesiąc który minął mija prawie czy jeszcze) której chcesz Twój list zastanie mnie w domu. Jest czerwiec i mam być tylko jeszcze w K— u profesora tego co już raz, gdybyś chciał mnie zobaczyć będę u Ciebie, albo w którejś kawiarni, przepisuję z Twojego dawnego listu — „Krokus”, godz. 19, we czwartek.

W—, 11 VIII 61.

To był powiedzmy kryzys, absolutnie nie mogłam się zdobyć na jakikolwiek sygnał (ten czwartek to było w czerwcu ja może istotnie zapomniałam przy tamtym liście napisać daty no mniejsza już z tym przypomniałam sobie tylko to Twoje zapytanie też już zresztą dość dawne i wyjaśnienie że Cię jakiś czas nie było w K—, a sprawa o której w tym liście pisałeś ta sztuka ja może odpiszę o tym