Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Karjera panny Mańki.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ryce Za pieniądze tego dżentelmana z Chicago wróciliśmy do Polski, urządziliśmy tę willę i dziś jesteśmy wielkiem państwem... Niema czego żałować i bawić się w sentymenty! Wyjedziemy do Paryża. Tam możemy żyć spokojnie, albo założyć inny interes, bez ryzyka... Obojeśmy nie tacy młodzi...
Doriałowicz słuchał, a słowa towarzyszki widocznie uspakajały resztki sumienia.
— Więc tu wszystko gotowe? — rzucił.
— Tak. Dziewczyny wyprawione. Na górze służący zakłada druty. Skoro przyjedzie twój szofer z ciężarowem autem i wywiezie resztę rzeczy — szkoda tracić tyle cennych przedmiotów — wówczas założymy minę... i adio!... Wszystko w powietrze wyleci wraz z Korskim i szukaj wiatru w polu... Niechaj później badają willę... wiele znajdą!... Hm, — zauważył — innej rady niema! Trzeba kończyć... Den u mnie dziś coś wywęszył... Znakomity pomysł miałaś z tą Mary..
Den podwójnie nadstawił uszu. Więc i losie dziewczyny się dowie. Czyżby i ona była uwięziona. Wnet zaspokojono jego ciekawość...
— Początkowo — wyjaśniała kobieta — mój projekt był zupełnie inny. Chciałam ją ściągnąć tylko do willi i unieszkodliwić, jako niebezpiecznego świadka, może postąpić z nią, jak z Korskim... Ale później zrozumiałem, że biżuterję zabraną Weleszowi bardzo trudno będzie wywieźć... Chwilowo prowadzi sprawę tylko Den, ale licho wie, może policja jest zawiadomiona i obstawiono dworce. — Tedy doszłam do przekonania, że najlepiej będzie...
— O ile biżuterję wywiezie Mary!

— Tak, Mary! By zaś mogło to nastąpić, musiała nabrać do ciebie bezwzględnego zaufania, którego w ostatnich czasach nie miała zbyt wiele... Dlatego też po-

203