Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Karjera panny Mańki.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niem stwierdzała, iż jest od swej przeciwniczki silniejsza. Wreszcie powaliwszy ją na podłogę i wciąż trzymając w uścisku, postarała obezwładnić całkowicie.
Tamta nie broniła się prawie już wcale, wykonywując tylko nieokreślone ruchy ręką. Jeszcze parę szarpnięć i będzie Mańka w posiadaniu zbawczego klucza...
Nagle, jakby otchłań rozwarła się przed nią. Coś silnie uderzyło ją z tyłu, oszołomiona przymknęła oczy, rozluźniając uścisk. Później poczuła, że usuwa się jej podłoga z pod nóg, i że dokądciś leci w niewiadomą czarną otchłań...
Ach, jeszcze cios... Zawirowały przed oczami czarne i złote koła, straciła przytomność...


Rozdział XIII.
UWIĘZIONA.

Po przez szum w uszach i głowie — wskutek zapewne uderzenia lub upadku, — docierał do jej świadomości jakiś cichy szept, który wydawał się biegnącym zdaleka. Nie rozumiała jeszcze dobrze ani gdzie jest, ani co z nią się stało, lecz szept ów nie mógł być złudzeniem. Ktoś przytłumionym głosem wymienił jej imię:
— Mańka...

Z trudem otwarła oczy, starając się uprzytomnić poprzednie przygody. Willa... orgja... walka z tajemniczą kobietą... niespodziewany od tyłu cios... zdradziecka zapadnia... Rozejrzawszy się dokoła, spostrzegła, iż leży na otomanie, w niewielkim, nędznie umeblowanym

158