Przejdź do zawartości

Strona:Sofokles - Król Edyp.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
JOKASTA

Cóż więc rzekli?

CHÓR

O, dość już cierpień! o, nie każ mi mową
Rany tej jątrzyć na nowo!

EDYP

Widzisz, gdzieś zaszedł ty z twoją mądrością,
Zdradzasz mą sprawę i tępisz mi serce.

CHÓR

Rzekłem już nieraz, o książę,
Że brakłoby mi rozumu i sądu,
Gdybym się zaparł miłości, co z tobą mnie wiąże
Z tobą, coś nawę tej ziemi do lądu
Skierował pośród burz i mąk.
O nie puszczaj steru z rąk!

JOKASTA

Na bogów, powiedz i mnie wreszcie, królu,
Czemu tak wielkim zapłonąłeś gniewem.

EDYP

Rzeknę — bo więcej cię nad tamtych cenię, —

Jakie to Kreon knuł na mnie zamysły.
700 
JOKASTA

Mów, jeśli pewne masz winy poszlaki.

EDYP

On mnie nazywa Laiosa mordercą.

JOKASTA

Czy z własnej wiedzy, czyli też z posłuchu?

EDYP

Nasłał wróżbitę przewrotnego, który

Słów mu oszczędził i głowę osłonił.
705