Strona:Sinobrody.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   7   —

Widzimy więc, że i bogactwo nie zdoła zadowolić, gdy się ma jakieś tego rodzaju strapienie.
Oddałby Sinobrody, tak go bowiem nazywano, połowę tego co posiadał, aby mógł ową brodę odmienić, ale nic nie pomagało.
A szło mu o zmianę swej powierzchowności i z tego powodu, że żadna z dziewcząt w kraju wyjść za niego z powodu dziwacznego koloru brody nie chciała.
Właśnie w sąsiedztwie mieszkała pewna znakomita dama, mająca dwie cudnej piękności córki.
Jedna z nich, zwana Fatymą szczególniej przypadała do gustu Sinobrodemu. Cóż, kiedy ani słyszeć o nim nie chciała!
Napróżno namawiała matka do wyjścia za bogacza, napróżno opowiadała o jego skarbach, człowieka z niebieską