Strona:Sielanki i inne wiersze polskie.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Naszej drużynie krzywdy tej nie czynić było;
Nie brać nam było panny. Wszakby przy niej była

Matka jej, ona by się z nami zabawiła
20

Tańcem aż do świtania. Już nie nasza ona,
Już twoja, już na wieki tobie przyrzeczona.
Lub rano słońce wstanie, lubo wieczor siędzie.
I rok od roku ona twoją zawsze będzie.

Szczęśliwy krolewicze! ochotnie pryskały
25

Konie twoje, gdy z tobą w ten dom przyjechały.
Ubiegłeś wielu inszych, ktorzy się starali
O to powinowactwo, a nie otrzymali.
Wielkich rodzicow corę pojmujesz za żonę:

Boska krew z tobą idzie pod jedne zasłonę.
30

Niemasz jej rownie[1], wszystkę Grecyją[2] przechodzi;
Szczęśliwy płod, ktory się w taką matkę wrodzi.
Jest nas dwieście rowieśnic, wszystkie zażywamy
Jednakich zabaw, wszystkie za krasne[3] się mamy.

Ale gdy ktorej przyjdzie stanąć przy Helenie,
35

Każda ma wadę, każda weźmie naganienie.
Jako po nocy zorza świetny promień daje,
Jako po zimie wiosna wesoła nastaje.
Tak ona miedzy nami najświetniejsza była.

I twarzą i urodą wszystkie przechodziła.
40

Jako brozda orana wzdłuż idzie przez pole,
Jako dzielny koń pięknie obraca się w kole.
Jako gęsty sad zdobi cyprys okazały:
Tak z Heleny ozdobę kraje nasze miały.

Ona i haftowaniem[4] przednią sławę miała
45
  1. rownia — równa
  2. Gręcyją.
  3. krasny — piękny
  4. hawtowaniem.