Strona:Sielanki i inne wiersze polskie.djvu/087

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
PAŃKO.

Na Boga, by na osła, na niego wkładamy[1],
Co sami dobrowolnie sami zadziałamy[2].

Bog za szyję nie ciągnie: że kto drogi zmyli,
15

Bog nie winien; tam każdy padnie, gdzie się chyli.


WONTON.

Widziałeś me obory? widziałeś koszary[3]?
Jakie w nich pustki teraz! Gdy pan Bog swe dary
Raczył dawać, pełno w nich wszystkiego bywało;

Dziś tak pobrał, że sierci[4] bydła nie zostało.
20


PAŃKO.

Słychać było, że u was bydła odchodziły[5],
Ale kogoż te szkody dziś nie nawiedziły?
Pospolity to pożar, i na wszystkie kąty
Rozsypał się, a płuży[6] już to rok dziesiąty.

I u nas tak przerzedził: u kogo bywało
25

Sto obory, dziś ledwie kilkoro zostało.
Co ludziom, to też i nam; z ludźmi i śmierć miła.
Aboś chciał, aby cię kaźń[7] boska ochroniła?


WONTON.

Więtszy żal z wielą cierpieć; bodaj mnie samego

Doległo! nie cieszę się z przypadku cudzego.
30

Od złych sąsiad wszystko złe: łacniej zły wiatr minie,
Zły człowiek radby wszystkich zgubił, gdy sam ginie.


PAŃKO.

Wiem, że dawno narzekasz na przykre sąsiady.
Zazdrość to czyni: na to niemasz inszej rady:

  1. wkladamy.
  2. zadziałać — czynić
  3. koszary — miejsce zagrodzone dla owiec
  4. sierci (bydła nie zostało) — ani trochy
  5. obchodzić (o bydle) — zdychać
  6. grasować
  7. kaźń — kara