Strona:Sielanki i inne wiersze polskie.djvu/058

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pełne obory bydła, pełno majętności,

Ludzie zdrowi, i w sile trwają do starości;
100

Młodź się nadobna rodzi, rodzicow słuchają
Synowie, ani żony z wstydu wykraczają;
Każdy szanuje, kogo szanować przystoi;
Nigdy swar i niezgoda w domu nie postoi:

Zołwice[1] i bratowe u jednego stołu.
115

I świekry, i niewiestki[2] jadają pospołu.


PIERWSZA STRONA.

Dijanna, gdy nabije zubrow, albo łosi,
Abo dzikich świń, z wozow Alcydes je znosi.
Śmieją się mu bogowie, a najwięcej jego

Macocha, gdy na grzbiecie lub zubra całego
120

Dźwiga, lub wieprza, choć go posoką pluskają,
On ich jeszcze potrząsa, że nogami drgają.


WTORA STRONA.

Nie tylko się Apollo obiera[3] Muzami:
Gdy potrzeba, umie on władać i wojnami.

Apollo krokodyla srogiego położył,
125

Apollo setnorękie[4] dziewięsiły pożył.[5]
Kiedy pokoj, nadobna z Muzami zabawa;
Dobrze idzie z rozumem i Marsowa sprawa.


PIERWSZA STRONA.

Chytre słowa Alcydes do Dijanny mawia:

Nie zawsze się myślistwo twe dobrze obławia.
130

Na co liche zające lub sarny bijają?
Ciebie niechaj narody ludzkie przyznawają
Dobrodziejką, jako mnie: mało się przygodzi
Zajączek, lubo sarna, i mało zaszkodzi;

  1. zołwica — siostra męża
  2. niewiestka — synowa
  3. obierać się (Muzami) — opiekować się
  4. setnoręki — sto rąk mający
  5. dziewięsił — olbrzym