Strona:Siedem powiastek.pdf/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rona z głowy nie spadnie, jeżeli jeszcze dłużej w łatanej chodzić będzie sukmanie; z odnowieniem izdebki też nie taki gwałt — wszakże ona wygodniejsza i daleko lepsza, jak stajenka, w której się nasz Zbawiciel narodził!
Uszczęśliwiona tym pomysłem usnęła wreszcie Róża. Nazajutrz z rana rzekła do chłopca:
— Pewnie bardzo się cieszysz, że cię nasz dobrodziej wybrał? Ale co ty powiesz na to, że nasza sąsiadka chora i że ją chcą z chałupy wyrzucić, bo nie może komornego zapłacić?
Józefkowi łzy zakręciły się w oczach.
— A gdybyś to mógł zrobić, aby ich nie wyrzucono z domu, czybyś to uczynił?
— Ach, jakże chętniebym to uczynił! Ale ja nie mogę!
— Możesz, dziecko kochane, możesz; potrzebujemy tylko poprosić księdza proboszcza, aby zamiast ciebie wybrał Franusia, a te dwa talary mogłyby ich uratować.
Józefek namyślił się przez chwilkę, potem rzekł:
— Idźcie, matko, do księdza proboszcza, i proście go o to. Ja tak się będę uczył,