Strona:Seweryn Goszczyński - Sobótka.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wieść o nim biega, że przy wody szumie,
W którym się huśta Dunajec maleńki,
Znalazł dźwięk, i myśl do pierwszéj piosenki;
Dziś setne śpiewać i sam składać umie.
Piszczałkę jego słychać śród tysiąca,
Piosenka jego tak w serce idąca,
Że starce nawet z łzami myślą o niéj,
Że samo echo przeciągléj nią dzwoni.
Każdy rad, każdy słucha go ciekawie,
I on téż chętnie przytomny zabawie,
Kędy za stare dzieje odśpiewane,
Łzy i oklaski może wziąć w zamianę.
Wszyscy w głos wielki witali go radzi:
»Cóż Ludek powie? zkąd ich Bóg prowadzi[1]
Niepokój biega w spojrzeniach pieśniarza:
»Niech wam Bóg szczęści!« pomieszany powie:
»Ja wraz z Maniowéj. Licho nam zagraża[2];
Tatar na nasze następuje zdrowie.
Bądźcie bacznymi. Na mocnym Czorstynie,
Ode dni kilku, przez rozkaz starosty,
Kazano czuwać zamkowéj drużynie;
Zawarto wszystkim i bramy i mosty!«
Starzy dumali; lecz młodzi górale,
Toporki w górę cisnęli zuchwale,
I zawołali: »Co? w halach Tatarzy?
Któż to na nasze hale się odważy?
Kto się odważy na te bory, głazy,
Na te topory, bodaj na te razy?«

  1. U wielkiéj części pokoleń słowiańskich, zaimek użyty w trzeciéj osobie liczby mnogiéj, znaczy uszanowanie dla tego, do kogo się odnosi. Górale służą za przykład tego.
  2. Ogromny garb tego nazwiska, w témże paśmie co Kluczki i Pieniny. Wieś Maniowa leży nie daleko téj góry na drodze z Czorstyna do Nowego-targu.