Strona:Seweryn Goszczyński - Sobótka.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I jedno imię wdział, jak nawałnicę
Grzmiącą a ciemną, na całą ziemicę.
Ten sam dziś przyległ lodem do kamienia,
I wbił przed siebie źrenicę zmartwiałą.
Pojrzyj mu w oczy, a w głębi spojrzenia,
Masz jego sławę, jego duszę całą.

»Oj biada, biada! tym górom, téj głowie!«
Wstrząsł wreszcie głową i ze skargą powie:
»Jakże tu wszystko poszło na pustkowie!
Wiecie? to pole gdzie młodzież zebrana
On stos buduje, one stawy jasne,
On bór świérkowy — to moja polana[1]!
Kiejsi to wszystko było moje własne.
W górę, na lewo, niedaleko wody,
Między brzózkami stały me chałupy;
Dziś, na ich miejscu, przegorzałe słupy.
W prawo od chałup leżały zagrody.
On staw był kiejsi czysty jak krynica,
Jedyna kąpiel i ryby bez miary.
Statku nie mogły pomieścić koszary[2].
Wszem smakowały mój sér i żętyca[3].
Największy płomień jarzał z méj bacówki[4],
Najgorsze kondle strzegły mojéj trzódy.
Janosz był pieśnią na podhalskie ludy.
Kasia najradniéj szła tu na borówki[5].
Na prost za wodą, gdzie tam owa brzózka,
Pierwszegom dostał od Kasi całuska,

  1. Każda łąka w górach między lasami.
  2. Górale tatrańscy, choć najwięcéj do Krakowiaków zbliżeni, mają przecież mnóstwo oddzielnych, właściwych sobie wyrazów. Między innemi bydło zowie się u nich statkiem: rogate, gruby statek; nierogate, drobny statek; domowe ptastwo, gadzina i t. p.
  3. Góry Karpackie w ogólności słyną z tego nazwiska serwatki. Jest-to właściwie mléko wszelkiego rodzaju, pomieszane i zwarzone przy ogniu.
  4. Bacówka, buda pasterska w górach.
  5. Jagody leśne na drobnych krzewinach, zwane gdzie indziej czernicami.