Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tyczna, bo poetyczna rzeczywistością, wtajemniczeniem się ludu w życie przyrody rodzinnéj, spółżycie z nią głębokie, ścisłe, duchowe. Ale ta poezja, jak wszelka we wszystkiém poezja, nie zdobywa się tak łatwo. Choćbym i wiedział jak ją zdobyć, nie mógłbym tu, przez szczególne moje położenie, zastosować mojéj wiedzy, chyba w cząstce nic prawie nie znaczącéj. Nie wątpię że się znajdą szczęśliwsi odemnie.
Lud tutejszy ma jeszcze osobny rodzaj znaków przepowiadających nadzwyczajne wydarzenia, klęski publiczne. Trwoży się on kiedy np. śpiew koguta podobny jest do płaczu dziecka, albo do miauczenia kotów, lub ma w sobie inne tony niewłaściwe jemu; kiedy także znajdzie się kogut niemający w ogonie szóstego piórka.