Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/293

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Skoro wysedł rok, półtora,
Nagodził jéj Pan Bóg syna.

«Lulaj buba, synu mój!
«Nie bądź tak jak ojciec twój.
«Na kąski bym cię siekała,
«Orłom, krukom rozsypała.»

A on za smerckiem słysy,
I od złości cały dysy:
«Spiewaj, Hanciu, jak spiewała,
«Kiedyś syna powijała.»

— «Lulaj, buba, synu mój!
«Być był tak jak ojciec twój.
«We winie — bym cię kąpała,
«A w jedwabie powijała.»

— «Oblec, Hanciu, drogą satkę,
«A pójdziemy na psechadzkę.»
— «Dwa roceckim s tobą zyła,
«Na psechadzki nie chodziła.»

A wziął-ci ją za rucycku
I zawiódł ją ku gaciku,
Ocka carne jéj wydłubał,
Rącki białe jéj odrubał.

Rozpłakał się syn jéj młody.
Nie mógł Ojcu on dać rady.