Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/266

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Cóż to jest, o góry, ta dziwna potęga przywiązana do was? owa tajemnica która was uświęca najświętszemi chwilami życia ludzkości? skąd to jest? dla czego to jest? Jakiekolwiek są tego przyczyny, nie są one materyalne, — tak ogromne skutki dla ducha ludzkiego niemogą iść z przyczyn niższych, materyalnych. Wasze wybujanie nad resztę ziemi, rozleglejszy widok z waszych szczytów, rozrzedzone bardziéj powietrze na nich, są to warunki zmysłowe, zbyt liche; mogą one zabawiać oczy, ulżywać płucom, pobudzać, łechtać ciało wrażeniami zmysłowemi, ale nie pojmuję jakby mogły za pomocą jedynie tych środków działać na ducha ludzkiego, podsycać jego czucie religijne, robić go zdolniejszym do życia nadziemskiego, do ofiar nadziemskich, do większéj miłości Boga i ludzi!... O! nie, tajemnica ta musi się kryć w owéj waszéj części, któréj zmysłami dotknąć niemożemy, w jakiémś czuciu zapełniającém wasze piersi niezbadane narzędziami zmysłowemi, jak piersi człowieka w pierwiastku jego życia; a co ogniami podziemnemi, wybuchami jakicheś tchnień nieznanych, niedocieczonych w swojéj pierwszéj przyczynie, potęgą jakicheś wysileń tajemniczych, podnoszą was nad poziom, jak natchnienia wielkiego ducha podnoszą człowieka w czynach wyższych nad poziom ludzkości. Może coś być w was co ma związek z nadzmysłową istotą człowieka, niezależny, różny od wpływów fizycznych, a razem silniejszy, bliższy i ściślejszy.