Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/227

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

to świadków, że w roku zeszłym ukazała się im niedaleko brzegu ryba z głową nad wodę podniesioną, do kociéj podobną. Gorale także powiadaią, że przed laty kilkunastu, jakaś ryba nieznana im, porywała pijące owce a szczególniéj czarne: pastérze zasadzali się ze strzelbą, dali do niéj ognia skoro się pokazała i odtąd już jéj nie widzieli.
Przezroczystość wody Morskiego oka jest rzeczywiście więcéj niż szklanna, przypomina to co wiémy o przezroczystości wody północnych stron Oceanu: na dnie kilkunasto-sążniowéj głębokości widzisz najdrobniejsze prawie przedmioty, jak za szkłem.
Dwoma głównie przedmiotami, godnemi widzenia, odznacza się okolica Morskiego oka. — Piérwszym jest jezioro zwane Czarny-Staw. Leży one we wschodniéj stronie Morskiego oka, w obrębie tychże samych szczytów nabrzeżnych, ale na podniesieniu wyższém mniéj więcéj o sto sążni. Jest-to jakby ustęp w skałach Morskiego oka, wodą zapełniony. Woda jego wylewa się w potoku, rodzaju wodospadu, i spływa do Morskiego Oka.
Od południa znowu stoi góra skalista Mnich zwana. Ma ona w saméj rzeczy podobieństwo siedzącego Zakonnika z odrzuconym kapturem; a dłuższe wpatrzenie się, daje dokładnie rozpoznać twarz, brodę i inne części ludzkiéj postawy.
Nie wiele wód zewnętrznych zasila Morskie Oko. Oprócz wodospadu z Czarnego-Stawu i potoku który