Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

brzegu. Jest-to miejsce gdzie Dunajec ujęty jestw skały jak w kanał olbrzymi.
Przebyliśmy pasmo Tatrów Magórą. Wysokość jéj niepospolita; odznacza się szczególniéj silnemi wiatrami, tak silnemi, że porywają ludzi i bydło. Są to jednak chwilowe uderzenia ale bardzo niebespieczne.
Zatrzymaliśmy się w Podoleniu dla narady z tamtejszym lekarzem. Miasteczko Podoleniec jest miłe — słynie szkołami Księży Pijarów; z tego to miejsca rozlewa się oświata na kraj goralski, gorale najchętniéj oddają swoje dzieci do Podoleńca. Poznałem jednego z księży Pijarów, była to jedna z chwil miłych dla mnie w téj podróży: był w Polsce i dobrze mówi po polsku choć rodem z tamtych okolic; nadto przypomniał mi moje dzieciństwo szkolne, czas przepędzony w Międzyrzéczu Koreckim, gdzie także Pijarowie trzymali szkoły.
Na obiad stanęliśmy w Kezmarku. Jest-to jedno ze znaczniejszych miast w téj okolicy, i w saméj rzeczy pozór jego odpowiada stopniowi na jakim go stawiają. Ma wiele kamienic wcale porządnych. Tu przygrywała nam śród obiadu wędrowna muzyka Cyganów, którzy na Węgrzech słyną jako najbieglejsi muzycy. Granie ich bardzo mi się podobało, nadewszystko że wybierali nasze śpiewy, które dziś obiegają Europę. Tuż przy Kezmarku leży Zamek Tekełego, którego Sobieski pokonał. Jest on dziś pusty ale dobrze zachowany. Nie widziałem jeszcze w