Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
STORSNIPA.

Jan ze Skrołyki szedł tą samą drożyną leśną, którą przed kilku zaledwo godzinami wracał z kościoła wesoły i szczęśliwy wraz z Katarzyną i Klarą.
Długo się naradzał z żoną i nakoniec postanowili zaczekać z wysyłaniem córki do miasta, oraz nie czynić żadnych innych kroków. Przede wszystkiem musiał się Jan udać do posła parlamentarnego, Karola Karlsona w Storwiku, i spytać go, czy Lars Gunnarson jest w prawie zabrać im grunt i dom.
W całym obwodzie swartsjoeńskim nikt tak dobrze nie znał się na prawdie i różnych rozporządzeniach jak poseł do parlamentu ze Storwiku. Kto był na tyle mądry, że zasięgnął jego porady w sprawie podziału, spadku, sprzedaży, inwentaryzacji, aukcji, czy spisania testamentu, mógł być pewnym, że wszystko będzie załatwione wedle prawa i sprawiedliwie i że nie będzie później pola do procesów i zatargów żadnych.
Ale poseł był to człowiek surowy, nieubłagany, opryskliwy i z wyglądu onieśmielający. Głos jego był tak twardy, że Jan zadrżał na samą myśl, iż ma przed nim stanąć.
— Gdy mnie tylko zobaczy, przede wszystkiem zbeszta mnie okropnie za to, że nie wziąłem od Eryka z Falli żadnego pisemnego potwierdzenia darowizny. Nieraz tak zbijał z tropu i zatrważał ludzi, że nie