Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
ŚMIERĆ KATARZYNY.

Gdy Klara Gulla weszła do małego dworku w Skrołyce, Katarzyna leżała na łóżku z zamkniętemi oczyma, śmiertelnie blada.
Otwarła jednak zaraz oczy i zaczęła mówić, gdy tylko Klara Gulla stanęła przy łóżku i pogładziła ją po ręce.
— Jan mnie zabiera! — powiedziała z wielkim wysiłkiem. — Ma do mnie żal, żem go opuściła!
Klara drgnęła całem ciałem. Zaczęła teraz dorozumiewać się, czemu matka umierała. Była wierną mężowi przez całe życie i teraz zabijało ją wspomnienie, że go mogła porzucić.
— Nie martw się tem, droga mamo! — powiedziała Klara Gulla — To przecież ja zmusiłam cię do podróży!
— Myśl ta dręczyła mnie straszliwie! — ozwała się Katarzyna. — Ale teraz znowu wszystko dobrze, pogodziliśmy się w zupełności.
Zamknęła oczy i leżała bez ruchu. Po wynędzniałej twarzy kładła się jaśniejąca poświata szczęścia.
Za moment zaczęła mówić znowu. Leżało jej coś jeszcze na sercu co wyznać musiała koniecznie, by osięgnąć spokój.
— Nie miej za złe ojcu, że skoczył w wodę chcąc cię dogonić. Miał dobry zamiar. Nie dobrze działo się z tobą od czasu kiedyś od nas odeszła. Wiedział