Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dziewczęta przystanęły z minami spłoszonemi nieco w pierwszej chwili. Ale Jan ośmielił je kilku słowami.
Wówczas odpowiedziały: — dobry wieczór! — wykrzyknęły: — aa... to nasz drogi cesarz! — a Jan widział dobrze, że ucieszyło je to spotkanie.
Panienki z Löwdali, były to istoty zgoła różne od Katarzyny i wielu innych Askadalarnczyków i nie broniły mu wcale opowiadać o cesarzowej. Zaraz spytały jak jej się powodzi i czy wnet wróci do domu.
Potem spytały, czy mogłyby wejść do izby, by zobaczyć jak tam wygląda. Nie miał Jan potrzeby bronić im tego, bo Katarzyna utrzymywała domek w wielkim porządku i czystości, tak, że najdostojniejsza osoba mogła każdego czasu przybyć w odwiedziny.
Wszedłszy do izby młode córki właściciela Löwdali, zdziwiły się nieco, że cesarzowa żyła w tak małym domku i uczyniły uwagę, że póki nie była cesarzową, to jeszcze pół biedy, gdyż nawykła do ciasnoty, ale gorzej będzie, gdy powróci. Spytały, czy zamieszka na stałe z rodzicami, czy może odjedzie z powrotem do Portugalji?
Jan zadawał sobie już nieraz to pytanie i powiedział sobie, że Klara Gulla nie może pozostać w Askadalarnie, bo wszakże musi rządzić państwem. To też na pytanie panienek, odrzekł:
— Sądzę, że cesarzowa powróci po pewnym czasie do Portugalji.
— Naturalnie ojciec uda się tam za nią? — spytała jedna z przybyłych.
Jan uczuł, że walałby, gdyby go o to nie pytano. Nie dał też niezwłocznej odpowiedzi. Ale panienka nalegała.