Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i był tak wyczerpany, że nie mógł zebrać tyle sił, by siąść.
Askadalarnczycy spostrzegli zaraz, że Jan z Katarzyną sami wrócili do domu i zadawali sobie wzajem pytania: co się teraz z nimi stanie. Potem jeden sąsiad po drugim jawili się u Jana, by się dowiedzieć, co słychać.
Ciągle wentylowano kwestję, czy naprawdę Klara Gulla nie przybyła statkiem, a dalej dziwowano się, że przez cały wrzesień nie pisała do rodziców i nie dała o sobie wieści.
Jan nie odpowiadał na żadne pytanie. Leżał milcząc na łóżku i nie zwracał uwagi na wchodzących i wychodzących.
Katarzyna sama udzielała, jak mogła, wyjaśnień, a sąsiedzi myśleli oczywiście, że Jan leży i milczy, powalony zmartwieniem z powodu rozpaczliwej konieczności wynoszenia się z domu. Nie robił sobie nic z ich przypuszczeń i leżał dalej, jak martwy.
Katarzyna płakała i zawodziła żałośnie, a sąsiadom wydawało się, że muszą zostać, by jej okazać współczucie i wysilali się na różne sposoby pocieszania.
Niepodobieństwem jest, by Lars Gunnarson zabrał im dom, mówili. Nie dopuściłaby przecież do tego stara Erykowa z Falli, osoba uczciwa i bogobojna.
Zresztą dzień się jeszcze nie skończył, a Klara Gulla może zjawić się w ostatniej choćby, chwili. Byłaby to zresztą rzecz arcydziwna, by jej się udało zarobić w krótkim okresie trzech miesięcy dwieście talarów. Chociaż znowu przyznać trzeba, że dziewczynie tej we wszystkiem sprzyjało wyjątkowe szczęście.
Gadano tak i owak i rozważano szanse pomyślne i niepomyślne. Katarzyna opowiadała, że Klara