Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
PIERWSZY PAŹDZIERNIKA.

Dnia pierwszego października Jan ze Skrołyki leżał przez całe popołudnie ubrany na łóżku z twarzą do ściany obróconą i mimo wszelkich wysiłków nie można zeń było wydobyć słowa.
Przed południem byli razem z Katarzyną w przystani w Borgu w celu powitania i zabrania do domu Klary Gulli. Nietylko nie pisała, ale nigdy nie wspominała o tem, że przyjedzie w dniu pierwszego października. Nie było o tem wogóle mowy. Tylko Jan wyrachował sobie, że się ma tak stać niewątpliwie.
Wszakże pierwszego października miał zostać zapłacony dług Larsowi Gunnarsonowi, przeto tegoż dnia musiała Klara Gulla przybyć z pieniędzmi. Jan nie spodziewał się jej powrotu prędzej, bo naturalnie musiała pozostać w Sztokholmie tak długo, aż zbierze potrzebną sumę. Nie mógł uwierzyć, by miała zostawać dłużej, chyba w wypadku, gdyby nie zdołała zarobić tyle. Ale nawet w razie niepowodzenia, po dniu pierwszego października sprawa była i tak przegrana i dalsza jej nieobecność zbyteczna.
Jan stał na cyplu pomostu i przedstawiał sobie, jak się to wszystko odbędzie. Oto Klara zobaczy z pokładu rodziców i przybierze smutną minę. Wysiadłszy, powie, że jej się nie udało zebrać całej kwoty.
Wówczas oboje, on z Katarzyną udadzą, że biorą to na serjo, a Jan oświadczy, że go to bardzo dziwi,