Strona:Selma Lagerlöf - Maja Liza.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wiesz, — zaczęła Maja Liza — że żyła sobie w dawnych czasach pewna pastorowa i martwiła się wielce tem, że nie ma wcale dzieci.
— Mylisz się! — przerwała Anna — To była królowa, nie pastorowa!
— Zawsze słyszałam o pastorowej, — obstawała Maja Liza — i inaczej jak brzmi, bajki opowiadać nie mogę.
Podjęła ciąg dalszy i mówiła o pastorowej, która pragnęła bardzo córeczki, rumianej jak krew i białej jak śnieg, a zmarła w tejże samej właśnie chwili, kiedy pragnieniu jej stało się zadość.
— Mogłybyśmy rozmawiać o czemś weselszem! — zauważyła Anna.
— Przypuszczam. — ciągnęła dalej, nie zważając na tę uwagę Maja Liza, — że pamiętasz treść bajki, przeto nie rozwodzę się szczegółowo nad młodemi latami Śnieżki. Wiesz, że jej niczego nie brakowało i nie cierpiała niedostatku, mimo że matka zmarła, bowiem miała poczciwą opiekunkę, zawiadującą domem, kochaną siostrę mleczną, oraz dobrego brata, który jednak rzadko był obecny, gdyż uczył się w odległem mieście. Śnieżka miała też dobrą, starą babunię, ponad wszystkich jednak otaczał ją czułą miłością drogi, kochany ojczulek. Był to najmilszy i najlepszy towarzysz jej zabaw i powiernik wszystkich trosk i wątpliwości. Nie pozwalał, by zostawała jak inne dzieci pod ścisłym dozorem, ale miała swo-