Strona:Selma Lagerlöf - Maja Liza.djvu/283

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
OJCZYZNA.

Maja Liza siedziała w komorze, przy kuchni z Biblją i śpiewnikiem i czytała słowo boże dla pociechy w wielkiem strapieniu swojem.
Był wczesny ranek i minęła właśnie doba od czasu, kiedy znalazła ukochanego ojca martwego na ziemi. Przez cały dzień miała tyle zajęć, że nie mogła pomyśleć o stracie swojej. Ale w nocy ogarnął ją ból z całą mocą i zasnąć nie była w stanie. Wstała tedy, zanim zbudził się któryś z domowników, wzięła książki i czytała przez czas jakiś.
Niedługo jednak zamknęła je, złożyła ręce i podziękowała Bogu z głębi serca, że nie jest oto sama i opuszczona, ale ma przyjaciela wiernego i pewnego, który jej będzie pomagał i otaczał opieką. Na wieść o śmierci pastora mogła zjawić się macocha i zawładnąć folwarkiem, tak, że w braku takiego przyjaciela Maja Liza wpadłaby w jej szpony. W takim razie miałaby do opłakiwania nietylko stratę ukochanego ojca, ale straszny los własny.