Strona:Selma Lagerlöf - Maja Liza.djvu/252

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

prosiła o pomoc. Biskup zajął się sprawą i napisał Liljecronie, że zanim obejmie większy pastorat, winien dojść z sobą do porządku i stanąć na wyższym poziomie moralnym. Znaczyło to, że nie zostanie mianowany, dopóki nie ureguluje w sposób zadowalniający swych stosunków osobistych. Biskup napisał niewątpliwie tak życzliwie i mądrze, jak tylko być może, atoli pastor Liljecrona to mąż dumny i gwałtowny. Uczuł ogromne upokorzenie i krzywdę wziął sobie bardzo do serca. Przypuścić należy, że dobrotliwość jego przyrodzona byłaby wkońcu zwyciężyła, gdyby sprawa była zostawiona samej sobie. Przemógłby pewnie chwilowy odruch skłonności i dobrowolnie spełnił, co należało. Teraz jednak czując przymus, popadł w rozpacz i uczuł niewypowiedzianą nienawiść do tej właśnie osoby, która posiadała prawo do jego wdzięczności i opieki. Zpoczątku jednak nie zdradzał się z tą nienawiścią i nie wspominał o liście biskupim. Pewnego jednak dnia, w miesiąc mniej więcej po otrzymaniu listu udał się do stajni, zaprzągł do sanek i podjechawszy pod dom spytał, czy gospodyni chciałaby odbyć małą wycieczkę. Przyjęła to z wielką radością, zwłaszcza, że odwykła od jego uprzejmości.
Zarzuciła na głowę chustkę i wskoczyła do sanek jak stała, w wyszarzanym kożuchu i grubych jałowiczych butach. Jadąc szybko, minęli kilka większych osiedli. Było to jeno zagrody fińskie, ale i tak