Strona:Selma Lagerlöf - Maja Liza.djvu/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pastor domagał się odpowiedzi, to też opanowała się i po chwili odparła głosem spokojnym:
— Drogi ojcze, nie widziałam dotąd nigdy pani pastorowej Liljecrona i nie rozumiem o czem mowa!
Ojciec wzruszył ramionam i i powiedział, że lepiej może zrozumie, jeśli się dowie, że pastorowa była przez długie lata gospodynią pastora.
Słowa jego miały dziwny, pogardliwy i gniewny ton. Maja Liza odważyła się spojrzeć na ojca i zobaczyła, że czoło ma zmarszczone i naprzemian blednie i czerwienieje. Poznała, że ojciec cierpi z powodu czegoś strasznie, ale jednocześnie jest ponad wszelki wyraz oburzony. Mimo, że nie pojmowała co się stało, czuła jednak, że gniew jego przeciw niej samej się zwraca.
Mimowoli wstała ze stołka i wyprostowana, smukła, gotowa do obrony stanęła przed ojcem.
— Drogi ojcze, nie wiem i teraz więcej, niż poprzednio! — powiedziała.
Ojciec nie spodziewał się widać takiego uporu, odpowiedział bowiem, że pewny jest, iż wszystko wie dokładnie. Jeśli atoli życzy sobie, może całą historję powtórzyć. Ciotka Małgorzata nie dała jej widać należytego poglądu na sprawę.
Maja Liza pozwoliła sobie przerwać ojcu w tej chwili i oświadczyła, że wprawdzie ciotka opowiadała jej dużo o pastorze Liljecrona, atoli jednem słowem nie wspomniała o jego gospodyni.