Strona:Selma Lagerlöf - Maja Liza.djvu/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
OSKARŻENIE.

Domownicy plebanji löwdalskiej tak byli rozciekawieni, że ledwie mogli wytrzymać. Stała się rzecz niesłychana! Zarządca huty henriksberskiej przyjechał wraz z damą, nieznaną tu nikomu, i oboje nie udali się do pokoju gościnnego, ale wprost do pracowni pastora, gdzie z nim konferowali już od kilku godzin.
Ani pastorowa, ani Maja Liza, ani klucznica, ani którakolwiek z dziewcząt służebnych nie mogły odgadnąć, co to za sprawa przywiodła tutaj niespodzianych gości. Pokojowa, która im pomagała wysiąść z sanek, opowiadała, że mieli wygląd smutny, ale na tem kończyły się informacje.
Pastorowa uczyniła próbę, siadła z robotą w sali, przytykającej do pracowni, i gdyby ją zostawiono w spokoju, dowiedziałaby się niezawodnie rychło, o co idzie. Ale upłynęło ledwo dwie minuty, kiedy ukazał się pastor, prosząc by posyła do innego pokoju i zaręczając, że niebawem dowie się od niego samego o całej sprawie.