Strona:Selma Lagerlöf - Maja Liza.djvu/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie odpowiedział nic Vetterowi, ale w sercu jego wzmogło się uczucie, że wszyscy go oszukują i nie ma już przyjaciół w parafji. Pomyślał, że może jednak należałoby opuścić Svartsjö.
Wróciwszy na plebanję, oświadczył żonie, że nazajutrz ruszy do Karlsztadu dowiedzieć się o sprawę Sjoöskogi.
Pojechał rzeczywiście, a gdy wrócił, zdawało się, że żona ma rację, bo odmłodniał i ożywił się bardzo. Był nietylko w Karlsztadzie, ale także w Sztokholmie i w stolicy zrobiono mu wszelką nadzieję pomyślnego wyniku tak, że nabrał niemal pewności, iż mu Svartsjö porzucić padnie.
Dziwną też nowinę przywiózł ojciec z tej podróży, oto podobno pastor finnerudzki, Liljecrona ożenił się na wiosnę z osobą niskiego stanu, nie będącą zgoła dobrą partją. Ojcu powiadano, że to było powodem, dlaczego pozostał w Finnerudzie.
Maja Liza nie miała odwagi wypytywać ojca o szczegóły, albowiem czuła na sobie przenikliwe spojrzenie macochy. Teraz wiedziała, z jakiego powodu nie zjawili się ci, którzy ją ocalić mieli, i ta wiadomość przyprawiła ją o utratę wszelkiej nadziei. Pastor Liljecrona wydał jej się wówczas tak dzielnym, tak wojowniczo nastrojonym człowiekiem, zaufała mu jak bratu i spodziewała się dotąd ciągle, że pewnego dnia zjawi się, zbrojny nieodpartą siłą młodzieńczą i wszystko przyprowadzi do ładu i porządku.