Strona:Selma Lagerlöf - Maja Liza.djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

go oczywiście jeszcze trochę upominać i zachęcać do poprawy, by nie wyglądało, że dla własnej przyjemności ciągnął go za język.
Gdy poszedł, uspokoiła się macocha o całość rzeczy w samym domu, natomiast zaczęła się bać o paki i skrzynie w budynkach bocznych, najbardziej zaś o lamus. Zamknięty był na tak stary zdezelowany zatrzask, że jeśli ktoś zapomniał klucza, otwierał go zwykłym patykiem.
W tygodniu, w którym tyle rozprawiano o Sjöskodze, posłała pastorowa po kowala Olausa, nader zręcznego w swym fachu rzemieślnika, i poleciła mu zrobić zamek tak sztuczny, by się oparł każdemu złodziejowi.
Przez całe dni cztery pracował Olaus w kuźni i wreszcie zmajstrował zamek tak niezmiernie twardy, że sama pastorowa ledwo mogła klucz obrócić.
Gdy go szczęśliwie wpuszczono w drzwi, uradowała się mocno, sama zamknęła, wzięła klucz do sypialni i powiedziała, że tej nocy będzie spać znacznie spokojniej niż zeszłych kilku.
Gdy się zbudziła nazajutrz, znalazła klucz nietknięty pod poduszką, co jednak nie przeszkodziło wcale, że w lamusie zaszły dziwne rzeczy.
Drzwi były zamknięte równie szczelnie jak poprzedniego wieczoru, a mimo to wszystkie ruchome przedmioty, a więc kadzie z konserwowanem mięsem, deski z mnóstwem bochnów chleba, szynki