Strona:Selma Lagerlöf - Maja Liza.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nora cofnęła się kilka kroków, by być poza sferą bezpośredniej dosięgalności, potem zaś powiedziała:
— Matka moja służyła tu za niańkę w Löwdali i kocha bardzo mamzel Maję Lizę. Kiedy tu była w święta, powiedziała mi, że jeśli mamzel Maja Liza raz jeszcze dozna przykrości z mego powodu, nie wolno mi zostawać tu, ale mam zaraz wracać do domu.
Powiedziawszy to, przesunęła się wzdłuż ściany aż do samych drzwi kuchennych i tam stanęła, czekając co nastąpi.
Na policzki pastorowej wystąpiły czerwone plamy, podniosła pięść i zbliżyła się do dziewczyny. Nora stała wyprostowana, patrząc zimno na nią. Wiedziała, że zostanie obita, ale taką czuła nienawiść, że miast się bać, zadowoloną była, że raz przyjdzie do otwartej walki.
Nagle zaszło coś, o czem ani przez sen nie myślała Nora. Pastorowa nie dała jej nawet w twarz, przeciwnie opanowała się i uczyniła nawet wysiłek uśmiechu.
— Drogie dziecko, — powiedziała — wyglądasz niby kot chcący podrapać psa. Uspokój się jednak i bądź pewną, że nie tknę cię, widząc, że wierną jesteś tej, której służysz. Podoba mi się to bardzo i przyrzekam ci, że Maja Liza słowem jednem nie dowie się o tem, co dzisiaj odkryłam. To ci przyrze-