Strona:Selma Lagerlöf - Maja Liza.djvu/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pastor twierdził, że to jego brat, który jawi się wreszcie, zaś Maja Liza pewna była, że widzi czarnego kowala.
I tak też było. Gdy się znaleźli przed domem, zawiadomił ich gospodarz, że przybył z Henriksbergu posłaniec z wieścią, iż zarządca nie może dziś się widzieć z bratem w Swanskogu. Przywiózł list. Posłaniec znajduje się właśnie z koniem w stajni, powiedział, przeto może pan pastor pomówić z nim osobiście.
Pastor udał się zaraz do stajni, a Maja Liza poszła do ciotki, która siedziała już u kołowrotka w otoczeniu prządek, w pobliżu ogromnego ogniska. Maja Liza usiadła obok ciotki i podawała jej przędzę. Niebawem nadeszli gospodarz i parobcy, każdy ze swoją robotą, a krąg wokoło ogniska rozszerzył się. Ostatni przybył pastor Liljecrona z kowalem. Mieli zamiar wybrać się tegoż jeszcze wieczoru razem do Henriksbergu, ale koń musiał przedtem wypocząć po odbytej drodze. Przystojny pastor usiadł tak blisko Maji Lizy, jak jeno wypadało, zaś kowal zaszył się w kąt najciemniejszy i usiadł zdala od innych. Rozmowa potoczyła się żywo, rozbrzmiały śmiechy, paplanina, opowiastki, aż wreszcie ciotka Małgorzata zwróciła się do kowala i poprosiła, by im zagrał kilka piosenek, gdyż powiadają, że dobrze gra.
Niebardzo się dał prosić, wziął od gospodarza piskliwe jego skrzypki i, stanąwszy pod szafą, wy-