Strona:Selma Lagerlöf - Legendy o Chrystusie (tłum. Markowska).djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   89   —

prowadził. I wola jego była w tem, gdy starej niewieście drogę do drzwi naszych ukazał.
A po tych słowach niewiasty, winiarz znów zwrócił się do niewolnika.
— Przyjacielu — rzekł — ponieś-że poselstwo odemnie Faustynie! Powtórzysz jej to słowo w słowo! Oto co ci śle przyjaciel twój, winiarz z gór Sabińskich. Znasz młodą niewiastę, która żoną jest moją. Czy nie zdała ci się piękną i zdrowiem kwitnącą? A przecież niewiasta owa złożona była tą samą niemocą, która teraz Tyberjusza opanowała.
Zdumiał się niewolnik, winiarz atoli prawił z coraz większym naciskiem.
— Jeśli Faustyna nie zechce dać wiary słowom twoim, tedy powiedz jej, że żona moja i ja pochodzimy z Azji, z Palestyny, z kraju, w którym choroba owa często opanowuje ludzi. I prawo tam istnieje, że trędowatym we wsiach i miastach przebywać nie wolno, muszą oni na pustkowiach, w jaskiniach i wąwozach schronienia szukać. Powiedz tedy Faustynie, że żona moja od chorych ro-