Strona:Selma Lagerlöf - Legendy o Chrystusie (tłum. Markowska).djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   22   —

A wzdłuż ściany krużganku, prawie że ukryci śród kwiatowych wieńców i obciążonych owocem drzewek, stali podwójnym rzędem żołnierze w pełnej zbroi. Tak nieruchomo i martwo stali, jakby nie obchodziło ich wcale to, co się działo dokoła.
Niewiasty nie mogły się powstrzymać, by od czasu do czasu nie rzucić wielce zdumionego wejrzenia na ów pancerny zastęp.
— Przeczże oni tu? — szeptały. — Zali mniema Herod, że godnie zachować się nie potrafimy? Zali mniema, że takich zbrojnych zastępów trzeba, by nas na wodzy utrzymać.
Aliści inne wnet odpowiadały szeptem, że jest, jako się należy, by u króla było. Że nigdy Herod nie wyprawiał godów tak, by całego domu nie zapełnili zbrojni. To gwoli okazania im czci stali śród kwiecia żołnierze na straży.
Małe dzieciny nieśmiałe były i trwożne na początku godów, lękliwie i cicho przy rodzicielkach swych siedziały. Wnet przecież górę brać zaczęła przyrodzona żywość i zapragnęły dzieci nacieszyć się przepychem, który im Herod zgotował.