Strona:Selma Lagerlöf - Legendy Chrystusowe.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie czuł się tak bogatym, nigdy już nie będzie się czuł samotnym albo opuszczonym.
Stary nosiwoda przeszedł mimo, zgięty pod ciężarem swego bukłaka, a zaraz po nim nadjechał przekupień warzywa, który się kiwał, siedząc na ośle między dużymi, próżnymi koszami z wikliny. Nosiwoda położył rękę na jasnej kędzierzawej główce Jezusa i zapytał go o ptaszki, a Jezus powiedział, że mają imiona i że umieją śpiewać. Wszystkie jego ptaszki przyleciały do niego z obcych krajów i opowiadały mu różne rzeczy tylko im i jemu wiadome. A Jezus mówił w taki sposób, że tak nosiwoda jak handlarz jarzyn na długą chwilę zapomnieli o swych zajęciach, przysłuchując się dziecku.
Kiedy się już zwracali aby odejść, wskazał Jezus Judasza mówiąc:
— Patrzcie, i on ładne ptaszki robi!
Wtedy zatrzymał handlarz jarzyn dobrodusznie swego osła przy Judaszu i zapytał, czy i jego ptaszki mają nazwy i czy umieją śpiewać. Ale Judasz nie odpowiedział, milczał uparcie i oczu nie podniósł od swego zajęcia; gniewnie kopnął handlarz jego ptaszka z podstawki i pojechał dalej.
Tak minęło popołudnie a słońce schyliło się tak nisko, że promień jego mógł wejść w niską bramę miejską, która strojna w orła rzymskiego wznosiła się na końcu ulicy. Światło słoneczne, padające na schyłku dnia, było zupełnie różowe,