Strona:Selma Lagerlöf - Legendy Chrystusowe.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tej nocy, nie wypada tak łatwo zaniechać przedsięwzięcia.
Nie miał więc innego wyjścia jak rozpocząć układy z rabusiami. Powiedział im, że zważywszy jak dobrze jest uzbrojony i na jak dzielnym koniu jedzie, trudno by go zmogli, gdyby się chciał bronić. Ponieważ jednak ślubem jest związany, przeto obrony zaniechać musi, a oni bez walki zabrać sobie mogą co chcą, byleby mu świecy nie zgasili.
Rabusiów, którzy gotowali się już do ostrej przeprawy, bardzo ucieszyła propozycja Raniero wa i wzięli się bezzwłocznie do dzieła. Zabrali mu zbroję i konia, broń i pieniądze. Zostawili mu jedynie płaszcz i wiązanki świec. Dotrzymali też wiernie przyrzeczenia nie zgasiwszy mu świecy.
Jeden ze zbirów dosiadł rumaka Raniera, ale gdy go zażył i doświadczył przedniej dobroci wierzchowca, zdjęła go litość nagła nad rycerzem i zawołał:
— Widzisz, nie chcemy być bez miłosierdzia wobec chrześcijanina. Weź sobie mego konia w zamian i jedź!
Była to nędzna szkapa; poruszała się sztywnie jak zabawka drewniana.
Gdy rabusie zniknęli a on wsiadł na szkapę, rzekł do siebie:
— Zaiste płomyk ten zaczarował mnie chyba, jak żebrak szalony podróżuję dla niego po świe-