Strona:Selma Lagerlöf - Legenda na dzień Świętej Łucji.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Natomiast pani Rangeli wszystko to sprawiało wielką przykrość, pośpieszyła więc opuścić Börtsholm tak prędko, jak na to przyzwoitość pozwalała. Że jednak nikt na serjo nie ośmielał się posądzać ją o narażenie życia wnuków w celu ściągnięcia na panią Łucję niełaski pana i męża, przeto zerwanie przyjaznych stosunków nie nastąpiło i jak uprzednio mogła czynić wysiłki w kierunku pozbawienia młodej pani zamku wysokiego stanowiska.
Dość długo wszakże wszystko przemawiało za tem, że mściwej kobiecie nie powiedzie się w jej zamysłach, dobre bowiem serce pani Łucji i nienaganne postępowanie, łącznie z pomocą jej patronki niebiańskiej, czyniły ją niedostępną dla wszelkich napaści. Ale późną jesienią, ku wielkiej radości pani Rangeli, wdała się jej bratanka w przedsięwzięcie, którego pan Eskil nie mógł nie potępić.
Tego roku żniwa w Börtsholmie tak były obfite, że przewyższały pod tym względem lata poprzednie, jak tylko pamięć sięgnąć mogła. Również łowiectwo i rybołówstwo dopisały w dwójnasób niż zwykle. Pasieki pełne były miodu i wosku, chmielniki — chmielu. Krowy dawały mleka aż do zbytku, wełna owcza dosięgła długości trawy, a świnie tak były utuczone, że ledwie poruszać się mogły. Wszyscy mieszkańcy zamku zwrócili uwagę na to błogosławieństwo i twierdzić nie omieszkali że to ze względu na młodą panią Łucję na dwór ono spływało.