Strona:Selma Lagerlöf - Legenda na dzień Świętej Łucji.pdf/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pani Rangela wkrótce zauważyła, że w ten sposób celu nie osiągnie, lecz tracić nie chciała nadziei, nie uczyniwszy też próby z panem Eskilem. Tego lata przebywał on jednak najwięcej na dworze królewskim — zatrzymywały go tam długie i uciążliwe układy. O ile zjawiał się na dni kilka do domu, poświęcał czas przeważnie swym rządcom i łowczym. Kobiecych mieszkańców Börtsholmu przelotną tylko obdarzał uwagą i usuwał się nawet, kiedy przybywała w odwiedziny pani Rangela tak, że nie mogła go nigdy spotkać samego.
Pewnego pięknego dnia letniego, gdy pan Eskil znajdował się w Börtsholmie i właśnie siedział w swej komorze, gawędząc z koniuszym, rozległy się na zamku tak gromkie krzyki, że przerwać musiał rozmowę i wybiegł zbadać przyczynę.
Stwierdził wówczas, że jego teściowa, pani Rangela, siedziała na koniu przed bramą zamkową i wyła gorzej od puhacza.
„To chodzi o biedne wasze dzieci, panie Eskilu!“ wołała. „Przytrafiło im się nieszczęście na jeziorze. Dziś rano przypłynęły łodzią do mego brzegu, lecz w drodze powrotnej, niezawodnie, napełniła się ona wodą. Widziałam z mego domu w jakiej znajdują się biedzie i podążyłam tutaj, ażeby zawczasu ostrzedz. Powiadam też, że chociaż wasza żona jest córką rodzonego mego brata, źle postąpiła, puszczając dzieci samopas w tak wątłej łodzi. Zaiste, wygląda to na figiel macoszy“.