Strona:Selma Lagerlöf - Legenda na dzień Świętej Łucji.pdf/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przeprawiła ich przez cieśninę i kiedy już ostatni z gromadki został na przeciwległy brzeg wysadzony, opuściła pielgrzymów tak okryta błogosławieństwy, że gdyby podobny skarb równie był ciążący jak cenny, łódź jej poszłaby na dno, zanimby przebyć z powrotem cieśninę zdążyła.
Bardzo na czasie były one błogosławieństwa i dobre życzenia, od tej bowiem chwili krewniaczka jej, pani Rangela, uprzytomniła sobie, że nie może spodziewać się poparcia od bratanki i srodze żałowała, iż uczyniła ją małżonką pana Eskila. Ona, co z taką łatwością wywyższyła biedną panienkę w obawie, że ta więcej przyczyni szkody, powzięła postanowienie pozbawienia jej wysokiego stanowiska i do dawnej doprowadzenia nicości.
Gwoli pewniejszego przeprowadzenia swych planów, taiła jednak przed bratanką złe zamiary i dość często odwiedzała ją w Börtsholmie. Tam czyniła wszystko, coby mogło powaśnić domowników z młodą panią, w nadziei, iż uprzykrzy jej się powołanie. Lecz ku wielkiemu swemu zdumieniu, przekonała się, że wszelkie w tym kierunku usiłowania były płonne. Po części zależało to od tego, iż pani Łucja, pomimo młodości, potrafiła należyty utrzymać ład w swym domu, ale powód istotny był chyba ten, że zarówno dzieci, jak słudzy zdawali się zauważać, iż nowa gospodyni posiadała potężną niebiańską opiekę, która karała jej przeciwników, a tych, co wiernie służyli, nieoczekiwanemi obdarzała łaskami.