Strona:Selma Lagerlöf - Królowe Kungachelli.pdf/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mość że jesteś świętym, przeraziła mnie śmiertelnie i postanowiłam umrzeć, nim dowiesz się o dokonanem przezemnie oszustwie.
Król Olaf nie odpowiedział. Astryd spojrzała na niego. Miał oczy utkwione w niebo. Nie wiedziała nawet, czy słyszał jej słowa.
— Ach ta chwila, którą przeżywamy! — zawołała. — Bałam się jej we dnie i w nocy, odkąd przyjechałam tutaj. Lepiej było umrzeć, niż jej doczekać!
Olaf Haraldson wciąż milczał.
— Królu Olafie, — ciągnęła dalej Astryd, — chciałabym coś uczynić dla ciebie, złożyć ci w ofierze me życie. Chciałam rzucić się do brudnej rzeki, byś nie miał obok siebie oszustki. Im więcej miałam dowodów twojej świętości, tym mocniej upewniałam się, że powinnam zniknąć. Święty Pański nie może mieć za żonę kłamliwej niewolnicy!
Król milczał jak i przedtem, Astryd spojrzała nań i zawołała:
— Królu Olafie, oblicze twe jaśnieje!
Podczas gdy Astryd mówiła, król miał widzenie. Ujrzał, jak gwiazdy opuściły swe miejsca i krążyły po niebie, jak rój pszczół. Nagle wszystkie znieruchomiały nad jego głową, tworząc jaśniejącą koronę.
— Astryd, — powiedział drżącym głosem, — Bóg mówił ze mną! Wyrzekłaś prawdę: zostanę świętym.