Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. II.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Musisz mi jedną rzecz powiedzieć, bo jesteś moim krewnym“, rzekł. „Czy sądzisz, że to jest prawdziwa Jerozolima?“
„Z pewnością“ odrzekl Halfvor, „to jest prawdziwa Jerozolima“.
„Widzisz, chory jestem, i może umrę jutro, zrozumiesz więc, że nie wolno ci mnie okłamywać“, rzekł Birger.
„Nikt niema zamiaru okłamywać cię, rzekł Halfvor.
Birger spodziewał się na pewno, że potrafi skłonić Halfvora, aby mu prawdę powiedział. Łzy stanęły mu w oczach, gdy myślał o tem, że Halfvor i inni mogli tak źle wobec niego postąpić.
Nagle przyszła mu dobra myśl.
„Robią to dlatego, ażebym później ucieszył się tem bardziej, gdy mnie wniosą przez wysoką bramę do miasta sławy i wspaniałości“, pomyślał. „Nie będę się już sprzeciwiał, gdyż wiem, że mają dobre zamiary. My Helgnusczycy przysięgliśmy wszakże, że będziemy postępować w obec siebie jak bracia“.
Chłopi nieśli dalej Birgera przez ponure ulice. Niektóre poprzewieszane były olbrzymiemi płótnami, w których były liczne zadarcia i dziury. W miejscach, gdzie wisiały te płótna ledwie można było wytrzymać od ciemności i smrodu i duszącego gorąca.