Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. II.djvu/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
aby ludziom pokazać, że nie myśli o Barbarze. Dostał złą żonę i żyli w nędzy i ubóstwie, tak że wkońcu zaczął pić. Byłby już pewnie dostał się z rodziną do domu ubogich, gdyby Barbara go nie wspierała. Ona to zaopatruje jego i zonę jego w odzież i żywność“.

Nic już nie mówili więcej o Barbarze, a po chwili izba opróżniła się. Wtedy człowiek ów wyszedł i zaprzągł konie, a gdy żona jego zeszła na podwórze, przystąpił do niej i pomógł jej wsiąść na wóz. Myślała, że czyni to dlatego, aby sobie nie powalała sukni na kołach, w rzeczywistości jednak uczynił to dlatego, iż chciał jej okazać swe współczucie. Wprawdzie nie troszcaył się o nią tyle, aby był zasmucony tem, co usłyszał, czuł tylko, że było mu jej żal. I podczas jazdy zwracał czasem ku niej głowę i spoglądał na nią. Tak, była więc tak szlachetną, że mogła wspierać tego, który ją tak niecnie porzucił! I dziwna rzecz, że ona tak samo była zawiedziona, jak i Gertruda.
Gdy jechali przez chwilę, spostrzegł mąż, że żona jego płacze. „Nie masz przyczyny płakać“, rzekł. „Nic w tem dziwnego, że kochasz kogoś, tak jak i ja“. Przez całą drogę zły był na siebie, że nie mógł się o tyle pokonać, aby jej powiedzieć uprzejme słowo.
Moźnaby sądzić, że odtąd mąż pytał się czasami w duchu, czy żona jego kocha jeszcze zawsze