Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. II.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

umarła, wtedy może uwierzyliby mi, że jesteśmy niewinni?“
Dzień nareszcie skończył się i nadeszła noc. Gertruda czuła się zbyt nieszczęśliwą, aby mogła usnąć. Zawsze widziała twarz Gunhildy przed sobą; musiała się wciąż pytać, o czem zmarła myślała, i stało się dla niej pewnikiem, że Gunhilda umarła z tem samem pytaniem na ustach, które i ją dręczyło.
Zanim jeszcze dzień zawitały Gertruda wstała i ubrała się aby wyjść.
Podczas ostatniego dnia i ostatniej nocy oddaliła się tak od Jezusa, że nie wiedziała jak znajdzie napowrót do niego drogę. Nad rankiem ogarnęła ją gorąca tęsknota za jakiemś miejscem, o którem z pewnością wiedziała, że bawił tam kiedyś Zbawiciel. Jedynem zaś miejscem o którego położenie nigdy nie sprzeczano się, była góra Oliwna. Gertruda dlatego sądziła, że jeżeli tam się uda, będzie bliższą Jezusowi, tam będzie się czuła ocienioną jego miłością i tam może zrozumie jaki miał co do niej zamiar.
Zrazu gdy wyszła jeszcze w cienie nocy, trwoga jej zdwoiła się. Raz po raz przypominała sobie jakie nieszczęście i jaka krzywda stały się w tym jednym dniu.
Lecz w miarę, gdy wchodziła na górę, rozjaśniało się w jej duszy. Spadał ciężar przygnębia-