Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dopiero żałował swego zamiaru, gdy widział ją wychodzącą z więzienia? Ale jutro, gdy o tem zapomni, będzie znowu wszystko dobrze.
Brygita była wzruszona z żalu i pokory. Niechciała mu zrobić zmartwienia. Może on ją przecie — — — —
Przenocowali w gospodzie, a nad ranem ruszyli w drogę, a około dziesiątej, ujechali tyle, iż mogli ujrzeć kościół swej wsi rodzinnej. Gdy przejeżdżali przed kościołem, widzieli mnóstwo ludzi idących do kościoła i dzwony dzwoniły. „Ach mój Boże, toż to niedziela!“ rzekła Brygita i mim woli złożyła ręce. Zapomniała o wszystkiem, tak tylko gorąco pragnęła wejść do kościoła i podziękować Bogu.
Nowe życie w które miała wejść, byłaby chętnie rozpoczęła mszą w starym kościele.
„Chciałabym pójść do kościoła“ — rzekła do Ingrnara. W tej chwili nie myślała wcale o tem, że trudno mu było pokazać się z nią w kościele, była przepełniona pobożnością i wdzięcznością. — Ingmar bliskim był odmówienia jej prośby, nie przypisywał sobie tyle odwagi, ażeby mógł spotkać się z tyloma ostremi spojrzeniami i złośliwemi językami. „Raz przecie musi to nastąpić“ — pomyślał i skręcił na drogę wiodąca do kościoła. „Pierwej, czy później, zawsze to przebyć trzeba“.