Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/318

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gdy jestem zasmucony! Nic nie może zastąpi na świecie człowieka, którego się kochało“.
„Marya Bouwing“, mówiła Gertruda dalej, „ma małą komórkę za kuchnią i tam pozwoliła mi spać owej nocy“. „Będziesz widziała, jak ci tu dobrze będzie spać“, rzekła do mnie, „bo będziesz leżała w łóżku, które kupiłam na licytacyi w ingmarowskim dworze“. Gdy się ułożyłam do snu, uczułam jakiś twardy węzeł pod głową. Nieszczególne łóżko kupiła sobie Marya, pomyślałam. Byłam jednak tak zmęczona długiem chodzeniem poprzedniego dnia, że usnęłam szybko.
Wśród nocy przebudziłam się i obróciłam poduszkę na drugą stronę, aby uwolnić się od twardego węzła pod głową. Spostrzegłam, że poduszka była w środku rozgięta i potem wielkiemi ściegami źle zszyta napowrót. Wewnątrz leżało coś twardego, co szeleściło jak papier. Nie muszę przecie spać na kamieniach, pomyślałam i próbowałam wyciągnąć ową rzecz twardą. W końcu wyjęłam, była to paczka owinięta w papier i opieczętowana“.
Gertruda przerwała na chwilę, chcąc wiedzieć, czy Ingmar był zaciekawiony; ale Ingmar nie słuchał bardzo uważnie. „Jak pięknie Gertruda porusza ręką przy mówieniu!“ myślał. „Zdaje mi się, że nie widziałem jeszcze nikogo, tak zgrabnego we wszystkich ruchach i tak lekko chodzącego jak Gertruda. „Tak, tak, stare przysłowie mówi: Czło-