Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Mogłoby się zdarzyć, że nie chciałbym mieć innej wiary, niżeli mój ojciec, ciągnął Ingmar dalej. „Nie mów nic, zanim rozmówisz się z Hellgumem“, rzekła Karina. — „Ale jeżeli nie przystąpię do was, wtedy nie zechcecie mnie już mieć w swoim domu?“ rzekł Ingmar, wstając z krzesła.
Gdy nie dali mu na to odpowiedzi, zdawało się Ingmarowi, że wszystko się wali dokoła niego. Lecz wnet wyprostował się znów i wyglądał odważnie. „Najlepiej będzie, jeżeli natychmiast rzecz się wyświetli“ pomyślał.
„Chciałbym wiedzieć, co będzie z tartakiem?, rzekł Ingmar, Halfvor i Karina spojrzeli na siebie, oboje bali się mówić o tem. — „Nie zapominaj o tem Ingmarze, że nie mamy nikogo na świecie, prócz ciebie“, rzekł Halfvor. — „Tak, ale co się stanie z tartakiem?“ pytał Ingmar uparcie.— »Przedewszystkiem musisz wykończyć wszystkie deski«, rzekł Halfvor.
Gdy Ingmar słyszał te wymijające odpowiedzi, zrozumiał nagle całą rzecz. — »Czy chcecie może Hellgumowi wydzierżawić tartak?“ Halfvor i Karina byli zmieszani gwałtownością Ingmara; od chwili, gdy dowiedział się o Gertrudzie, stał się całkiem nieprzystępnym. — „Czekaj tylko, aż się rozmówisz z Hellgumem“, rzekła Karina łagodząc. — „Będzie miał dość sposobności mówienia ze mną, ale chciałbym wiedzieć, jak się mam urzą-