Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z kimby się mogła bawić. Ale gdy potem wrócił, nie wiedziała za czem właściwie tęskniła.
Dziewczynka nigdy nie uwzględniała tego, że Ingmar był bogaty i należał do najlepszych rodzin we wsi; traktowała go raczej tak, jak gdyby był trochę niższym od niej. Ale gdy słyszała że zubożał, płakała, a gdy powiedział jej, że nie myśli o odzyskaniu dworu, lecz chce zostać nauczycielem, rozgniewała się tak, że ledwie mogła się opanować.
Pan Bóg raczy wiedzieć, jak wysoko Ingmar urósł w jej marzeniach!
Dzieci odbierały w szkole bardzo staranne wychowanie.
Musiały pilnie pracować i rzadko pozwalano im na rozrywkę. Co do tego jednak, zaszła pewna zmiana tej wiosny, kiedy Storni przestał mieć kazania w Domu misyonarskim. Matka Stina mówiła wtedy nieraz do swego męża: „Trzeba, żeby młodzi czuli się młodymi. Przypomniej sobie, jak z nami było! Gdy mieliśmy lat siedmnaście, tańczyliśmy czasem od zachodu aż do wschodu słońca“.
Pewnej soboty wieczorem, gdy Hök Gabriel Mattson i córka wójta, Gunhilda przyszli z wizytą, tańczono nawet w budynku szkolnym.
Gertruda nie posiadała się z radości, że pozwolono im tańczyć, ale Ingmar nie chciał się przyłączyć do nich. Wziął książkę do ręki, usiadł na kanapie przy oknie i zaczął czytać. Gertruda wciąż