Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jednak zdołał odpowiedzieć coś, odezwał się jeden z tych, którzy weszli z Mattsem.
„Słyszałem już dwa razy kazanie Mattsa i muszę powiedzieć, że jest to bardzo dziwna rzecz; i zdaje mi się, że dla wszystkich obecnych byłoby to z pożytkiem, gdyby słyszeli go mówiącego“.
Nauczyciel odrzekł natychmiast tonem cokolwiek bardziej uprzejmym, ale zarazem upominającym, tak jak się przemawia do ucznia w szkole:
„Ależ Larsonie Krister, zrozumiesz przecie, że to w żaden sposób nie uchodzi. Jeżeli dziś pozwolę mówić Mattsowi, to następnej niedzieli zechcesz ty Larsonie mieć nam kazanie, a potem Ljung Björn i tak dalej“.
Gdy nauczyciel to powiedział, zaśmiali się niektórzy z obecnych, Ljung Björn jednak rzekł ostrym, surowym tonem: „Nie wiem, czy Krister lub ja, nie potrafilibyśmy tak samo mieć kazanie, jak nauczyciel“.
Teraz wstał Tims Halfvor, aby uspokoić ludzi i zapobiedz kłótni i rzekł: „Ci wszakże, którzy dali pieniądze na zbudowanie tej sali modlitewnej, muszą dać swe pozwolenie, jeżeli nowy kaznodzieja chce wystąpić“. — Lecz Krister Larson był już także rozgniewany, i rzekł dla obrony Mattsa: „Przypominam sobie, że kiedy zbudowaliśmy ten dom, zgodziliśmy się na to, że ma to być wolna