Strona:Selma Lagerlöf - Cmentarna lilja.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ IX.

Nastąpiły szczęśliwe czasy. Gunnar był na najlepszej drodze do wyzdrowienia.
Dziwnym wydawał się stan jego otaczającym. Nie czytał nic, nie pisał. Tak ukochanych dawniej skrzypiec nie dotykał się wcale.
W każdym razie zaszła w nim olbrzymia zmiana. Wyrażał się poprawnie i maniery miał człowieka cywilizowanego.
Długie lata choroby jakby dla niego nie istniały, zupełnie o nich nie wiedział. Całe dnie przepędzał w towarzystwie matki i Ingrydy, rozmawiał o rzeczach potocznych, łatwych, nie wymagających natężenia umysłu. Używał też dużo ruchu. Wraz z Ingrydą odbywał dalekie przechadzki, ślizgali się godzinami po jeziorze. Dla swej towarzyszki był bardzo uprzejmy, ale bynajmniej nie wyglądał na zakochanego. Pewnego dnia przypomniał sobie swą narzeczoną i zapytał matki, czy nie ma od niej listu.